
Brak izby wytrzeźwień niszczy SOR-y i psychiatrię
W polskim systemie ochrony zdrowia zniknęło miejsce, które przez dekady pełniło funkcję bufora bezpieczeństwa – izby wytrzeźwień. Ich brak sprawił, że odpowiedzialność za osoby w stanie nietrzeźwości spadła na SOR-y, izby przyjęć psychiatrycznych, Policję i ratownictwo medyczne. W efekcie przeciążone oddziały ratunkowe pękają w szwach, lekarze są narażeni na agresję, a pacjenci – często nie z własnej winy – czekają na pomoc coraz dłużej.
To nie tylko problem organizacyjny. To luka w systemie, w której gubi się człowiek – chory, pijany, zagubiony. Państwo, które nie ma dla niego „adresu”, zaczyna tracić kontrolę nad jednym z najbardziej wrażliwych obszarów opieki publicznej.
Przeczytaj również: Smog nas zabija. Co roku 40 tysięcy ofiar niewidzialnego zabójcy
Gdy SOR zastępuje izby wytrzeźwień
Na posiedzeniu podkomisji ds. zdrowia publicznego przedstawicielka Ministerstwa Zdrowia, Dominika Iszowska-Kajka, przedstawiła dramatyczny obraz skutków likwidacji izb wytrzeźwień. Szpitale ratunkowe muszą przyjmować wszystkich, niezależnie od stanu trzeźwości, a brak dedykowanego miejsca dla osób pod wpływem alkoholu powoduje kaskadę problemów: utrudniony kontakt z pacjentem, agresję, dezorganizację pracy i zagrożenie dla innych chorych.
Jak zaznaczyła, SOR działa w logice nagłego zagrożenia zdrowia, ale nie jest przygotowany do tego, by pełnić funkcję opiekuńczą czy wychowawczą wobec osób nietrzeźwych. Tymczasem właśnie tam trafiają dziś ci, dla których system nie przewidział już innego miejsca.
Masz braki w uzębieniu lub niepokoi Cię jego stan? Potrzebujesz odbudowy zębów? Zobacz – implanty Wrocław
Policja i ratownictwo w roli ostatniej instancji
Gdy nie ma izb wytrzeźwień, osoby pod wpływem alkoholu trafiają do policyjnych pomieszczeń dla zatrzymanych (PDOZ). To rozwiązanie awaryjne, które – jak przyznał insp. Robert Kumor z Komendy Głównej Policji – stało się smutną normą.
W tych pomieszczeniach nie ma lekarzy ani ratowników medycznych. Policjanci, zamiast pilnować porządku publicznego, godzinami opiekują się osobami w stanie upojenia alkoholowego. Każde takie zatrzymanie oznacza wyłączenie patrolu z pracy, a ryzyko wypadku lub pogorszenia stanu zdrowia zatrzymanego jest realne.
Z kolei według Marka Cichońskiego z MSWiA, brak izb tworzy „lukę bezpieczeństwa” – zarówno dla osób nietrzeźwych, jak i dla otoczenia. To systemowy brak, którego skutki odczuwają wszyscy uczestnicy łańcucha interwencji.
Psychiatria między młotem a kowadłem
Równie trudna sytuacja panuje w izbach przyjęć psychiatrycznych. Tam lekarze stają przed dylematem – czy przyjąć pacjenta, którego zachowanie wynika z choroby psychicznej, czy z alkoholu? Brak jasnych procedur sprawia, że pacjenci są odsyłani, a karetki i patrole krążą między placówkami, nie mogąc znaleźć dla nich miejsca.
Jak podkreśliła Ewa Szymków z NFZ, choć statystycznie pacjenci z alkoholem we krwi to niewielki odsetek przyjęć (ok. 4 proc. na SOR-ach), to każdy z nich wymaga szczególnego nadzoru i generuje ogromne obciążenie dla personelu. „Jeden nietrzeźwy pacjent potrafi sparaliżować cały SOR” – mówiła.
Potrzebujesz zadbać o swoje ciało i ducha? To możliwe dzięki usługom masaż Poznań i fizjoterapia Poznań. Zapoznaj się z szeroką ofertą gabinetu fizjoterapii Szymona Budnika.
Wzrost agresji wobec medyków i reakcja Policji
Wraz z rosnącą liczbą pacjentów pod wpływem alkoholu, nasila się zjawisko agresji wobec lekarzy i ratowników. Policja przyznaje, że interwencje w placówkach medycznych stały się priorytetem, a w całym kraju ruszyły szkolenia z samoobrony dla personelu medycznego.
- Każde zgłoszenie dotyczące napaści na ratownika lub lekarza obsługujemy w pierwszej kolejności. Chcemy, by medycy czuli, że nie są sami – podkreślono ze strony Komendy Głównej Policji.
Już kilka tysięcy osób zostało przeszkolonych, jednak – jak zaznaczają eksperci – to tylko plaster na ranę, która wymaga głębszego leczenia systemowego.
Gdzie powinny powstać nowe izby wytrzeźwień?
W dyskusji pojawiła się propozycja, by izby wytrzeźwień były lokowane przy SOR-ach – tak, by w razie pogorszenia stanu pacjenta możliwa była szybka interwencja medyczna. Ministerstwo Zdrowia przyznało, że takie rozwiązanie ma sens, ale wymaga odrębnego finansowania i własnego personelu.
W praktyce oznacza to, że nowe izby wytrzeźwień musiałyby powstać jako niezależne jednostki, choć w bliskim sąsiedztwie szpitali. To rozwiązanie, które mogłoby przywrócić porządek w systemie, chroniąc jednocześnie pacjentów, lekarzy i policjantów.
System bez bufora
Brak izb wytrzeźwień to nie tylko problem infrastrukturalny. To symptom głębszego kryzysu – systemu, który nie potrafi zatroszczyć się o człowieka w momencie jego słabości. W tej luce nie giną statystyki, lecz realni ludzie: pacjenci, lekarze, ratownicy.
Dopóki Polska nie odzyska „adresu” dla osoby nietrzeźwej, dopóty cały system będzie działał w trybie awaryjnym – z przeciążonymi SOR-ami, przemęczonym personelem i rosnącym ryzykiem tragedii, której można było uniknąć.