
Rynek apteczny w Polsce w potrzasku regulacji
Kiedy w 2017 roku wprowadzano ustawę „Apteka dla Aptekarza”, miała ona stać się gwarancją porządku, stabilności i równych szans dla farmaceutów. Zamiast tego przyniosła efekt odwrotny do zamierzonego. Po ośmiu latach od jej wdrożenia polski rynek apteczny kurczy się, dostęp do leków maleje, a ceny – rosną. Raport „Apteka dla Aptekarza. Skutki regulacji rynku aptecznego w Polsce” przygotowany przez ekspertów Instytutu Finansów Publicznych nie pozostawia złudzeń: regulacja okazała się ciężarem, który hamuje rozwój całej branży.
Przeczytaj również: Genetyczne blizny po traumie. Jak przemoc w dzieciństwie zmienia nas na poziomie DNA
Ustawa, która miała chronić, a zaczęła ograniczać
W założeniu „Apteka dla Aptekarza” miała wzmocnić pozycję indywidualnych farmaceutów i zapobiec monopolizacji rynku. Jednak dane pokazują, że w rzeczywistości doszło do zjawiska odwrotnego. Od momentu jej wprowadzenia liczba aptek w Polsce spadła o ponad 2600, a punktów aptecznych o 265. Oznacza to, że tysiące pacjentów, zwłaszcza na obszarach wiejskich i w mniejszych miejscowościach, ma dziś utrudniony dostęp do leków.
Liczba aptek na 100 tysięcy mieszkańców spadła z 35,7 do 30,9, a na terenach wiejskich liczba punktów aptecznych zmniejszyła się z 8,9 do 7,4. To nie tylko statystyka – to konkretni ludzie, którzy dziś muszą pokonywać dziesiątki kilometrów, by zrealizować receptę czy uzyskać poradę farmaceutyczną.
Konkurencja słabnie, ceny rosną
Eksperci podkreślają, że ograniczenia własnościowe nie tylko nie wzmocniły małych aptekarzy, ale wręcz osłabiły ich pozycję na rynku. Z powodu AdA spadła liczba nowych inwestycji, a konkurencja – zamiast się zintensyfikować – została stłumiona. Apteki, szczególnie te niezależne, utraciły zdolność negocjacyjną wobec hurtowników i producentów leków.
Skutki tego zjawiska odczuwają wszyscy – przede wszystkim pacjenci. Spadek liczby aptek doprowadził do wzrostu cen leków nierefundowanych i tych dostępnych bez recepty. Według raportu, w latach 2018–2024 ceny produktów leczniczych wzrosły o 50,7 procent – o niemal 9 punktów procentowych więcej niż wyniosła ogólna inflacja w tym okresie.
Chcesz zadbać o stan swojego uzębienia? Dzięki usługom dentysta Wrocław jest to możliwe! Sprawdź: implanty Wrocław
Małe apteki w odwrocie
Największymi przegranymi okazali się ci, których ustawa miała chronić – indywidualni farmaceuci. Właśnie w grupie małych podmiotów tempo spadku liczby aptek jest najwyższe. W małych miejscowościach coraz częściej dochodzi do sytuacji, w których jedyna apteka zostaje zamknięta, a społeczność lokalna pozostaje bez dostępu do leków czy opieki farmaceutycznej.
Autorzy raportu zauważają, że sieci apteczne – mimo krytyki, jaka często je spotyka – oferowały szerszy asortyment i niższe ceny. To one stanowiły często realną konkurencję, dzięki której pacjent mógł liczyć na lepszą ofertę i dostępność leków. Dziś rynek apteczny staje się coraz mniej różnorodny i coraz bardziej niestabilny.
Włoski wzór deregulacji – przykład, który działa
Z raportu wynika, że Polska mogłaby skorzystać z doświadczeń Włoch. Tam jeszcze kilka lat temu obowiązywały podobne ograniczenia własnościowe, które skutecznie blokowały rozwój rynku. Dopiero deregulacja z 2017 roku zmieniła sytuację – zniesiono restrykcje dotyczące własności aptek, zachowując jednocześnie rozsądne zasady demograficzno-geograficzne: jedną aptekę na około 3300 mieszkańców i limit 20 procent aptek w regionie dla jednego właściciela.
Dzięki temu liczba aptek zaczęła rosnąć, konkurencja się ożywiła, a dostępność leków i stabilność cen uległy poprawie. Co istotne, włoska reforma nie naruszyła bezpieczeństwa lekowego – przeciwnie, zwiększyła elastyczność rynku i umożliwiła lepsze reagowanie na kryzysy.
Twoje piękno buduje Twoje samopoczucie! Chcesz o nie zadbać? Polecamy usługi botoks Poznań i mezoterapia Poznań!
Czas na racjonalną deregulację
Eksperci są zgodni – Polska potrzebuje reformy opartej na rozsądku i zaufaniu do przedsiębiorczości. Raport podsumowuje to jednoznacznie: ustawa „Apteka dla Aptekarza” ograniczyła dostęp do leków, osłabiła konkurencję i nie spełniła żadnego z deklarowanych celów.
Deregulacja rynku aptecznego, wzorowana na modelu włoskim, mogłaby przynieść realną zmianę:
- poprawić dostępność aptek, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach,
- ustabilizować ceny leków i zwiększyć konkurencję.
Taki krok nie oznacza chaosu – przeciwnie, to powrót do równowagi między wolnością gospodarczą a odpowiedzialnością zawodową. Racjonalna deregulacja to szansa, by polski rynek apteczny znów zaczął oddychać, a pacjenci przestali być ofiarami źle zaprojektowanego prawa.